Witajcie, moi kochani! Z okazji walentynek mam dla Was mnóstwo serduszek!
?Ze strzałą, na moment zakochania.
?Drżące, z podeksytowania.
?Roztańczone, gdy jest w parze z drugim.
?Rosnące, gdy czuje ukochaną obecność.
?Przytulone, gdy od tańców ma zakwasy.
?W prezencie samo się daje.
?Chce błyszczeć jasno dla Kogoś.
?Na laurce bez okazji, bo nie trzeba czekać na walentynki!
?Pęknięte, gdy mu smutno, a i tak nie chce odpuścić.
?Szczęśliwe, gdy jest połączone w parze.
Wstęp słodszy niż fabryka Wedla! Ale co tam. Tytułowe pytanie w zasadzie należałoby zadać ogólniej:
Na co komu świętowanie?
O tym można opowiedzieć osobne historie na temat poszczególnych świąt. Pozostaje ogólny fakt, że od czasu do czasu potrzebujemy czegoś niecodziennego. Uroczystego. Odświętnego! Przy czym jest nieporównanie prościej, jeśli całe społeczeństwo umówi się na konkretne okazje do świętowania. Na taką okoliczność przygotowuje się koncert sylwestrowy, albo tabuny pączków, albo prezenty gwiazdkowe, albo laurki i wino na walentynki. Tak, niestety! Widać w odświętności czysty pragmatyzm ludzi, pracującuch na zapleczu uroczystości: dźwiękowców na koncercie, cukierników na Tłusty Czwartek, sklepikarzy przed Bożym Narodzeniem. Przecież to wszystko wymaga wcześniejszych przygotowań, za co – swoją drogą – większość świętujących jakoś zapomina choćby podziękować.
Z jednej strony
Wspaniale jest przeżyć coś uroczystego, miłego, najlepiej w gronie szczerze lubianych osób. Cóż lepiej się do tego nadaje niż współdzielenie święta? Nie musi tu chodzić o przepych, drożyznę, zabieganie. Raczej o troskę, zadbanie, przytulenie. O okazanie miłości. Choćby poprzez pracę przy upieczeniu tych najlepszych, babcinych pączków.
Z drugiej strony
Zgryźliwe przysłowie powiada, że z rodziną dobrze się wychodzi tylko na zdjęciach. A w święta się z nią spotyka dla podtrzymania jakiejś tam relacji, żeby się nie poobrażali. I tak mało kto kojarzy, po co to święto? Z jakiej okazji? I znów ktoś przymusza, żeby obchodzić je przy stole/na koncercie/w kościele/kawiarni/pączkarni. A dlaczego nie w hotelu w bibliotece albo i wcale? Zresztą, święta są paskudnie skomercjalizowane.
Pośrodku
Zawsze jest jakaś przyczyna ustalenia konkretnego święta. Można nie lubić konkretnych obchodów, ale warto szanować innych, którzy akurat np. szczerze lubią pączki i koncerty sylwestrowe. Abstrahując od konkretnej okazji:
W święta sam odnajdź ich sens. I ukochaj kogoś, kto tego akurat tego dnia potrzebuje. Możesz to być Ty sam!
Heńkowe mądrości
Słówko na dziś
W końcu jest święto zakochanych!
Miłość wymyka się pytaniom. Nie ma sensu spierać się, na co komu ona.
Miłość wymyka się dociekaniom i definicjom. Ona jest tym, czym jest.
Miłość wymyka się językowi. Poeci i pisarze opiewali ją częściej niż cokolwiek innego, ale i tak się to nie nudzi.
Miłość wymyka się miarom. Przybywa jej, gdy się ją oddaje. Nie ma miarki, którą da się do niej przyłożyć, nie ma jej z czym porównać.
Miłość nadaje sens. Tak jak marzenia, wolność, ciekawość, pasje. Ona jest jednak z nich największa, bo leży u podstaw wszystkiego, co nie ma ceny.
A teraz lecę Kogoś ukochać. I wszystkim zalecam to samo!